
Pandemia – czego nas nauczyła??
Pandemia, kwarantanna, izolacja
Ostatnie kilka miesięcy były wyjątkowe dla wszystkich. Nie ma na świecie kogoś, kto doświadczyłby już wcześniej dokładnie tego samego, co my wszyscy teraz. I to w takiej skali. Czyli czego?? Pojawiła się pandemia.
Czyli doświadczyliśmy podczas pandemii??
Zamknięcia w domach, pracy w domach lub masowej utraty pracy, zamknięcia instytucji nauczania, kultury i rozrywki, rekreacji, zamknięcia większości sklepów, biur, instytucji, spowolnienia lub zatrzymania rozwoju gospodarki. A przede wszystkim – pandemia przyniosła izolację. Długoterminowej, masowej i niepewnej swojego końca. I to w wszystko nie indywidualnie, tylko na skalę masową, światową.
Ta wyjątkowo trudna dla większości z nas izolacja, wpadła w nasze życie jak burza, rozsiała tornado i teraz dopiero powoli możemy przyjrzeć się temu, co po sobie pozostawiła.
Dwutygodniowy armagedon
Pamiętam, jak w pierwszym tygodniu ogłoszenia pandemii i zamknięcia, kiedy jeszcze wydawało nam się, że potrwa to może dwa tygodnie, nastroje były całkiem pozytywne. Dziwne wydawało nam się bycie non stop w domu, z pracą, dziećmi, zwierzętami, ciągłym gotowaniem. Ale też wniosło to w nasze życie jakiś element zmiany, nowości, być może zaciekawienia, jak to będzie, jak się będziemy czuli, jak sobie poradzimy. Jakieś poczucie wyjątkowości tej sytuacji, w której się wszyscy znaleźliśmy. I taka pocieszająca myśl, że wkrótce to się skończy, a my będziemy mieli co wspominać.
Pandemia i nieskończoność izolacji
Kiedy jednak czas zamknięcia się wydłużał, rosło nasze zmęczenie tą sytuacją, a wraz z tym, proporcjonalnie obniżał się nastrój. Codzienność wyglądała już jak dzień świstaka. Wpadaliśmy w rytm, który pozwalał nam na realizację choćby minimum założeń, popychając dzień do przodu. Coraz bardziej brakowało nam jednak zmiennych bodźców. Bo codzienna droga do pracy, ze zmiennymi, które niosła – a to korek, a to brak korka na ulicy, a to spotkanie kogoś znajomego w tramwaju, a to ładna/brzydka pogoda, zamieniła się z przejście z jednego pokoju do drugiego. Współpracownicy stali się wyłącznie wirtualni, a z takimi nie da się wymienić emocji, pośmiać, dotknąć, napić kawy, czy podzielić energią. Przerzuciliśmy się na wygodne, czasem porozciągane czy nawet niechlujne ubrania, bo przecież i tak nie wychodzimy z domu, a poza tym nie chciało nam się starać. Przyrządzanie posiłków stało się koniecznością, bo nawet sporadyczne skorzystanie z restauracji było niemożliwe, a jeść przecież się chce, tym bardziej przy stałym dostępie do lodówki.
Co pandemia oznacza dla rodziców??
Dla tych, którzy mają dzieci, ten czas przyniósł jeszcze kolejne wyzwanie. Rodzice młodszych dzieci – jak im zapewnić zabawę, rozrywkę, aktywność, wyładowanie energii w zamkniętej przestrzeni domowej, jednocześnie realizując wszystkie inne powyższe obowiązki. Rodzice starszych dzieci – jak zapewnić im przestrzeń do nauki, być może pomoc w nauce, obsłudze programów do nauki online, a także zabawę, aktywność, możliwość kontaktów społecznych (wirtualnych), w zamkniętej przestrzeni domowej, jednocześnie realizując wszystkie inne powyższe obowiązki.
Dom stał się więc miejscem do wszystkiego, wszystkich aspektów życia – pracy, jedzenia, spania, aktywności fizycznej, kulturalnej, społecznej (wirtualnie), naukowej, rozrywkowej…
Trudna sztuka robienia wszystkiego, jednocześnie, na już, bez wzorca, jak to robić, w zamkniętej przestrzeni. I codziennie od początku.
No i nie wiadomo było, kiedy nastąpi koniec. A już sam brak wizji końca wpływa na nas niepokojąco. A pandemia została ogłoszona i nie chciała odpuścić. To wzmacniało lęk o przyszłość.
Przypomniał mi się mem, który krążył jeszcze na początku pandemii, kiedy mijał tydzień czy dwa kwarantanny. To był czas, kiedy jeszcze mieliśmy humor, albo humorem ratowaliśmy pojawiające się trudności izolacji.
Pytanie brzmiało:
W jaki sposób zakończysz kwarantannę??
a) 10 kg grubsza
b) w ciąży
c) rozwiedziona
d) jako alkoholiczka
e) wyślesz dzieci w kosmos
f) wszystkie odpowiedzi są poprawne
Co więc mogliśmy zrobić??
Być w tym, w czym jesteśmy.
Tu i teraz.
Odpuścić.
„Nie masz wpływu na to, co Cię spotyka. Ale masz wpływ na swoją reakcję na to, co Cię spotyka.”
Regina Brett
To dobra lekcja na przyszłość.
Zobaczyć, co jest ważne, a co mniej ważne, na co mamy wpływ, a na co wpływu nie mamy. I skoncentrować się wyłącznie na tym, na co mamy realny wpływ i co jest dla nas najważniejsze. Resztę odpuścić, albo zrobić tylko w stopniu: zrobione ale nie doskonałe.
Nie da się zrobić wszystkiego. A już tym bardziej, nie da się zrobić wszystkiego perfekcyjnie. Bo właściwie, po co?? Zasoby energii mamy ograniczone, warto więc dzielić je rozsądnie. Czyli na to, co przyniesie nam coś pozytywnego, budującego, korzyści, które z jakiegoś powodu są dla nas ważne, czego chcemy i na co mamy wpływ. Inaczej ukierunkowane działania będą bardzo wyczerpujące, ale nieproduktywne.
Pomyśl, że działasz tu gdzie jesteś, z tym, co masz, tyle, ile możesz.
To wystarczy.
Zadbaj o to, co najważniejsze.
Reszta się ułoży.
Zawsze.
I gdzieś tam na końcu zawsze świeci światło.
Jakie lekcje możemy wyciągnąć z izolacji??
- Jesteś w stanie przetrwać więcej niż Ci się wydaje.
- Nie wszystko jest takie strasznie, jak Ci się wydaje.
- Im więcej masz zadań, tym lepiej jesteś w stanie się zorganizować.
- Czasem warto rezygnować.
- Nie trzeba być perfekcyjnym.
- Wybieraj to, na co masz wpływ i to, co ważne.
- Ludzie czują się podobnie w podobnych sytuacjach.
- Do wielu rzeczy można się przyzwyczaić.
- Wszystko się kiedyś kończy.
- Czasem fajnie jest wyjść z domu.
„Doświadczenie jest tym, co dostajesz, kiedy nie dostajesz tego, czego chcesz.”
Dan Stanford
Dołącz do grupy na FB – Laboratorium Równowagi – będziemy tam razem poszukiwać sposobów na powrót do stanu równowagi


2 komentarze
Informator :)
Największą satysfakcją w życiu jest zrobić coś, o czym ludzie mówią, że jest niemożliwe. Walter Bagehot
Gosia
Dokładnie tak